piątek, 4 stycznia 2013

PO ŚWIĘTACH

Święta, święta i po świętach. Tak się mówi, ale dla nas w tym roku święta były jakieś ekstremalnie długie. A to wszystko dzięki Leonowi, który dyscyplinuje nas żeby nie pędzić na oślep, żeby mieć czas dla siebie, dla rodziny, żeby pobyć gdzieś dłużej niż dwa dni i jedną noc. Tak więc po dwóch  świątecznych dniach spędzonych w Poznaniu, gościliśmy się ciepło u teściów moich na Pomorzu przez tydzień! Ciepło było bardzo. Jako że zawsze narzekamy, że u nich zimno, to tym razem temperatury sięgały bagatela 24 stopni. Niestety dla mnie skończyło się to chwilowym zamilknięciem. Struny głosowe nie zaakceptowały suszy i postanowiły się zbuntować. Byłam już u mojej niezastąpionej pani doktor, a jakże! I przepisała mi medykamentów stosik. H. poszedł do apteki, a farmaceuci na widok recepty zapytali jak u mnie z nerkami, bo dawka jakaś końska! Profilaktycznie zredukowali ją o połowę. Chyba muszę się zastanowić nad kontynuacją leczenia u pani doktor "zaraz sprawdzimy w internecie"...
Poza tym przedświąteczne postanowienia prawie zrealizowane. No może częściowo... 
Bo:
  • nacieszyliśmy się sobą - tak! tak! tak!
  • nasi bliscy się nacieszyli nami - trochę tak, a trochę nie... bo się trochę pokwasiło pod koniec...
  • z przyjemności to chyba wyprzedaże zrealizowane w Słupsku i przymusowy masaż H., po tym jak go skurcz złapał (sic!), no i jeszcze zmiana fotelika Leona na taki z przedziału 9-18 kg, co spowodowało mój powrót na przednie siedzenie w samochodzie (po 11 miesiącach podróżowania z Biszkoptem z tyłu) i przyjemne poczucie wolności - oczywiście do czasu jakiejś awarii:)
  • telewizora nie włączyliśmy ani na razu! hurra;
  • maili było tylko kilka i tylko jednego dnia, telefonów służbowych nie zanotowałam, chyba, że cichaczem;
  • byliśmy na spacerze nad morzem - nawet dwa razy. Raz wiało, drugi raz padało. Raz i drugi było szaro i ponuro, ale spacery były, więc się liczy. 
  • objeść się nie objadłam, ale żebym zanotowała jakieś pozytywne spadki na wadze to nie zauważyłam;
  • no i zdrowa nie jestem - ukryć się nie da, bo mówię dość ochryple, jeśli w ogóle...
  • a! jeszcze miał być śnieg... niestety poszedł sobie dzień przed świętami.
Bilans w sumie pozytywny. Ach! Jeszcze odstawianie smoka! Lekko nie było, ale chyba się udało. To jest jednak temat na oddzielny post:)

    Elon jako Elf i jego prezent nr 1 od cioci Elizy i wujka Macieja:)
    A między oczami pamiątka po bliskim kontakcie z regałem...


    Rodzinne zdjęcie z choinką musi być!


   Spacerujemy w Ustce, jakby ktoś pytał;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz