czwartek, 20 grudnia 2012

JEST DOBRZE

Kiedyś składałam życzenia wszystkiego najlepszego. Teraz wolę wszystkiego dobrego. Bo czy wszystko musi być najlepsze? Perfekcyjne, idealne? Czasami mam taki film, że musi... Coś sobie ułożę w głowie i kiedy coś nie idzie po mojej myśli, wkurzam się. Mimo, że jest dobrze. Tylko inaczej. A jakby spojrzeć z boku, to jest super nawet... 

Ten rok był szalony. Nowa rzeczywistość, nowa ja. Ja mama. I czasami myślę, że mi ciężko, że nudno, że trudno, że ja taka skazana i jeszcze bez swojego samochodu to ja już dłużej nie wytrzymam. I właśnie wczoraj zdałam sobie sprawę, że bluźnię. Oj bluźnię potwornie. Bo mało tego, że jest dobrze. Jest chyba nawet bardzo dobrze. Jesteśmy zdrowi, Leo rozwija się pięknie, chodzi jak nakręcony, a jeszcze roku nie skończył, H. daje radę z firmą, mimo, że mu nie pomagam, realizujemy swoje marzenie o własnym miejscu na ziemi, mamy fajną rodzinkę i kilku przyjaciół ... no i oczywiście idealnie nie jest, bo mało czasu mamy dla siebie, bo zawsze wszystko robiliśmy razem, a teraz każdy ma swój kawałek codzienności, bo musimy się nauczyć jak to te światy pogodzić, ale ogólnie jest dobrze. 

Wczoraj błądząc po fb trafiłam na koleżankę z ogólniaka. Po prostu koleżankę z klasy. Nie widziałam jej od 1999 roku. I okazuje się, że jej 2 letni Jasiek ma tylko połowę serca. Taki się urodził. I dwie poważne operacje za sobą i jedną przed sobą. No i przeszczep konieczny, bo po tych trzech operacjach przeżyje 20 lat. Trafiło mnie strasznie. Bo czym są moje "wielkie rozterki" wobec ich problemów? Kaprysami. Niestety, ale tylko kaprysami. Szpitale są pełne dzieci poważnie chorych, albo ich rodziców poważnie chorych, dla których moja rzeczywistość jest niedoścignioną bajką. Mam namiastkę tego co oznacza pobyt z dzieckiem w szpitalu. Koszmar, ciągły strach i marzenie, żeby to już wszystko skończyło. Ale jeśli szybko się kończy, to nie jest źle. Gorzej kiedy jedno wyjście ze szpitala jest zapowiedzią kolejnego... Takie małe szkraby w szpitalach to złośliwość losu. Niesprawiedliwość. 
Na postanowienia noworoczne przyjdzie jeszcze czas, ale jedno jest pewne, że kiedy jest dobrze, to trzeba umieć to docenić. Bo docenianie dopiero wtedy, kiedy się coś traci, jest głupie. Ja tak nie chcę. Cieszę się tym co mam. Naprawdę. 

A jeśli ktoś czyta mojego bloga i chciałby pomóc Jaśkowi, to informacje można znaleźć tutaj www.jasiud.moonfruit.com 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz