wtorek, 18 grudnia 2012

SMOK

Dziecko moje się uzależniło. Albo inaczej. Uzależniłam dziecko od smoka! A tak się zapierałam jak byłam w ciąży... że przecież smoczek to samo zło, że są inne metody na uspokojenie dziecka, że ja na pewno nie dam Leonowi smoka. Ale dałam. I to już w szpitalu. A potem kiedy skończył trzy miesiące stwierdziłam, że już czas smoka odstawić, no ale okazało się, że Biszkopt ma skazę białkową, no i trudny był to czas, więc odłożyłam odstawianie smoka... Pomyślałam, że odstawię jak skończy pół roku. No i zaczęły się ząbki, więc znowu przełożyłam odstawianie. Znajomi mówili, że odstawili jak ich młody miał 10 miesięcy i że super to zniósł. Raz dwa i smok niepotrzebny. No to zrobiło mi się lżej, że mam jeszcze 4 miesiące... spokoju. Bo przecież Leo tak pięknie zasypia... ale tylko z "gandzią". I w nocy nawet jak się przebudzi, to buch smok i śpi. Koło 10 miesiąca zaczęliśmy go kłaść spać bez wspomagania. I nawet było ok. Ale tylko wieczorem. Dzienne drzemki tylko ze smokiem. No, ale potem znowu ząbki. Tym razem dużo bardziej odczuwalne dla Leo i dla nas, więc do smoka wróciliśmy. Ostatnio jeszcze tygodniowa choroba, więc jakoś żal było odebrać mu "przyjaciela". No, ale choroba się skończyła, ząbki się uspokoiły, już niedługo roczek Biszkoptowi stuknie, więc już czaaas! No i lekko nie jest. Wczoraj wieczorem udało się uśpić bez smoka, więc mały sukces. Dzisiaj próbowałam położyć Biszkopta na drzemkę i porażka. Godzinę się męczyliśmy. I uległam. Może nie powinnam? Może powinnam mu pozwolić się wypłakać i podramatyzować, a po kilku dniach zapomni?  Jakoś musimy to wytrzymać. I smoka się pozbyć. Bo co prawda smok służy nam tylko do zasypiania, ale jakoś mi się to przestaje podobać. 

A jak już jestem przy temacie spania, to przepiękne kołysanki na dobranoc wynaleźliśmy. Pierwszą znalazł M., mąż mojej siostry, za co byliśmy mu wdzięczni. Bo u nas może nie do końca chodzi o kołysankę do snu, bo przecież mamy smoka (!) i śpiewamy sami:), ale o wieczorne picie mleczka. Bo jak to podsumowała moja siostra, po spędzeniu wieczoru z Leonem "wszystko byłoby super, gdyby nie to jedzenie..." Bo Leo to niejadek i przy mleku jest przeglądanie książeczek i śpiewanie..., no a teraz dzięki M. ostatnie 80 ml upływa nam przy ipadzie. Pierwszy był Twinkle Little Star ...


                                       


A jako, że już nam się trochę znudziło, bo ile można słuchać w kółko tego samego, to poszliśmy tym tropem i są kolejne. Jedna zimowa, piękna... Little Snowflake.


I jeszcze jedna, też ładna... Row, row, row


Stylistyka cudo! Uwielbiamy, Leo też. Bo te wszystkie bajki na canal+ to jakieś nieporozumienie. No może poza samą rybką mini mini, bo ona jest śliczna. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz