czwartek, 25 października 2012

No to pstryk.

Najwięcej zdjęć w swoim życiu zrobiłam Leonowi. Pstrykam na pamiątkę dla siebie (i męża i rodzinki całej) i dla niego, jak już będzie potrafił je docenić. Czasami mogłabym robić fotki cały dzień, czasami mi się zwyczajnie nie chce, a czasami się na niego wkurzam, ale pstrykam. I potem jestem zadowolona. Bo to wszystko jest bezcenne. A ja mam to szczęście, ze mam cudowne dziecko i mogę mu towarzyszyć każdego dnia w odkrywaniu wszystkiego! I dokumentować jak paluszkami zbiera paprochy z podłogi, jak jadł pierwszy raz dynię, jak pierwszy raz usiadł, a potem się przewrócił, jak odkrył, ze stopa zmieści mu się w buzi, jak bije brawo, jak wstaje rano, jak się uśmiecha i jak płacze i tak mogłabym bez końca. Po prostu mam wielkie szczęście, więc chcę o tym pamiętać! Zdjęcia w tym pomagają.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz