Lubię ładne rzeczy. A drewniane zabawki lubię bardzo. No i lubię jeszcze kiedy rzeczy są proste. Zabawki dziecięce, które mają pięć funkcji i w dodatku są plastikowe i nie daj Boże(!) grające mnie przerażają. A moover jest prosty i ładny. Pierwszy raz zobaczyłam go w "szafie tosi", ale wtedy Leon był chyba jeszcze po innej stronie brzucha. A kiedy zaczął się podnosić i próbował stawiać pierwsze kroki to sobie o mooverze przypomniałam. A jak jeszcze H. stwierdził, że Leon powinien mieć chodzik to już nie miałam oporów. Zamówiłam i oto jest. Podoba mi się bardzo.
Najważniejsze oczywiście jest to, że Leo lubi moovera. I gna z nim przez całą długość i szerokość naszego mieszkania, co jakiś czas wpadając na coś po drodze. I cieszy się bardzo. I uwielbia zobaczyć się z tym mooverem w lustrze i duma go rozpiera. Że stoi, że idzie. A może duński design też mu się podoba, tak jak nam?
Bardzo ładne i w podobnym stylu są chodziki i jeździki polskiej firmy Gepetto. Też pięknie wykonane, idealnie pomalowane. I bardzo zbliżone cenowo. Ale o nich w innym odcinku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz