Do niedawna szuflady Leona nie interesowały. No może tylko te w kuchni, bo miały uchwyty, które doskonale pozwalały mu przemieszczać się wzdłuż szafek. Ale to się zmieniło. Nasze dziecko się rozwija i rozwija się jego wielki głód poznawczy. Nasze wyjście na spacer wygląda teraz mniej więcej tak.
Czyli wszystko w normie. Gryzienie sznurków od torebki i szukanie CZEGOŚ w górze:) Ale kiedy wracamy... Szuflady drżyjcie. Albo ja drżyjcie. Leon wrócił. I wszystko wyrzuca z szuflad w swojej komodzie! Czapki, kurtki, buciki, kocyki, śliniaki, śpiochy... A przy tym jest taki skupiony i zadowolony:) Młody Odkrywca! Oczywiście pozwalam mu na wszystko, a potem sprzątam. Ale pokazuję mu, że wszystko chowam z powrotem, że porządkuję. Może zapamięta, że jak się nabałagani, trzeba posprzątać (?). Pewnie przypomni mu się koło trzydziestki. A tymczasem niech odkrywa, bo bardzo miło się na to patrzy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz